Pomoc dla Martyni

Pomoc dla Martyni
apel

piątek, 28 grudnia 2012

święta...radość i strach....

Czas przedświąteczny: miły, radosny czas oczekiwania,wspólne przygotowywanie ,sprzątanie-mniej fajne-ale jednak wspólnie spędzony czas .Martynka garnęła się do wszelkiej pomocy ,najchętniej jednak do pomocy przy przygotowywaniu posiłków :-)-rośnie mi pomocnica :-)
Mimo radosnego czasu oczekiwania na święta strach nie opuszcza...może nawet się nasila -chyba uraz po świętach Wielkanocnych - z początku choroby Martysi-które spędziłyśmy w Klinice....
Kilka dni przed wizytą kontrolną w Poznaniu zaniepokoiło mnie "coś" w trakcie wieczornego rytuału: kołysanka,myzianko:-) głaskając Martynie po brzuszku "coś"wyczułam- z lewej strony na wysokości wątroby..znów. strach .... nie mogłam doczekać się wizyty kontrolnej... choć im bliżej tym stres był większy...
19 grudzień wizyta  kontrolna w Poradni ...
z racji tego że wysypka znów daje o sobie znać zadzwoniłam do P. Prof Dermatolog i umówiłam się na wizytę ,w związku z tym zaplanowałam sobie ,że najpierw pojedziemy do Poradni ONkologicznej ,zarejestrujemy się  pobiorą Martyni krew i pojedziemy do Kliniki Dermatologicznej...
No cóż plan to jedno a życie drugie ...
Okazało się ,ze na Poradni Onkologicznej  system nie działał jak należy w związku z tym nie wiadomo co i o której ,przez co nie mogliśmy jechać do Poradni Dermatologicznej tak jak planowałam.No to miałam nerwy czy zdążymy bo u P. Prof. Dermatolog  mieliśmy być najpóźniej o 12:00
ok godz 11:00 weszliśmy do P. Prof -poprosiłam by zbadała brzuszek Martyni bo albo mam jakieś schizy albo... po badaniu okazało się ,że nic mi się nie wydaje ...wątroba jest powiększona -ale niby mam się tym nie stresować.-z całym szacunkiem -łatwo mówić... Oczywiście by była jasność nie mam pretensji do P. Prof. w ogóle to jestem wdzięczna Lekarzom  i Pielęgniarkom z Kliniki Hematologii i Onkologii z Oddziału III w Poznaniu , Lekarzom i Pielęgniarkom z Oddziału Zakaźnego VIII oraz z Poradni za ich trud i poświęcenie :-)
Wizyta u P.Prof zakończona ale po  wyniki mam dzwonić na dzień następny ...
pojechaliśmy do Kliniki Dermatologicznej-okazało się ,ze P. Prof zachorowała no i tu problem czy nas ktos w ogóle przyjmie -pominę szczegóły -przyjęła nas bardzo miła P. Dr.:-)
przepisała leki i powiedziała ze trzeba Martynkę przyjąć na oddział -ale na razie poczekamy ,aż sprawy hematologiczne będą ok ,więc jak na wiosnę będzie miała już usunięty port to wtedy przyjmą ją do Kliniki Dermatologicznej i będą szukać przyczyny wysypki.
No więc udało nam się w jeden dzień odbyć dwie wizyty :-)
Zostało czekanie na wyniki...
Nerwy miałam już tak napięte ,że kiedy zadzwoniła P. Prof i powiedziała, że wyniki są w porządku- zwyczajnie się rozkleiłam....
Czas przedświąteczny pędził jak szalony ... ale się wyrobiliśmy, no bo przecież z taką pomocnicą nie było innej opcji-no żeby nie było- mężczyźni też pomagali jedni mniej drudzy więcej  ;-) ale jednak pomoc była :-)
Wigilia
Wreszcie Wigilia :-) Dzieciaki nie mogły doczekać się prezentów :-) normalka heheh (przywilej dzieci ale czy tylko dzieci?? hehe)Wieczerza skonsumowana- więc czas na poszukiwanie pod choinką prezentów :-) a że Mikołaj, by zdążyć obdarować wszystkie dzieci, tym razem zostawił juz w nocy prezenty pod choinką to Michaś z Martynią jakoś tak dziwnie krążyli przy choince już duużo wcześniej i coś tam sobie szeptali...:-) -toteż poszukiwania nie trwały zbyt długo :-)
Martynia dostała mikrofony Michaś ukochane klocki lego... więc czas na zabawę(mam tylko nadzieję,że sąsiedzi nam wybaczą heheh bo wiadomo głosy dzieci wydawane przez mikrofon do cichych nie należą :-)
trochę pośpiewali  sobie później troszeczkę pograłam kolęd -dzieci śpiewały :-)
Święta -czas upłynął szybko na jedzeniu hehehe zabawach ,graniu śpiewaniu :-)
Nerwy jakoś tak zmniejszyły się...
aż do dzis...
Głaszcząc Martynię po brzuszku  odniosłam wrażenie ,że jakby się wątroba bardziej powiększyła...
Tak mnie strach ogarnął ,ze nie mogłam sobie miejsca znaleźć...
Nie wiem czy to wszystko jest mieszanką emocji związanych z Eryczkiem (kto był na FB albo NK wie o co chodzi)
Sama nie wiem...wiem jedno...boję się...
Zobaczymy po Nowym Roku -chyba zadzwonię do Poradni albo udam się u nas z Martynia na USG.albo jedno i drugie...
Strach,lęk...trudno jest się z nimi zaprzyjaźnić...
Panie dodaj sił...



czwartek, 13 grudnia 2012

Zimno ,zimno i.....wysypka :-(

Niestety wysypka znów daje znać o sobie....
Nie było tak by zniknęła całkiem bo czasem się pojawiała...
Tydzień temu po dłuższej przerwie Martynka wyszła na dwór w sumie to do samochodu musiałyśmy skoczyć na szybkie zakupy po potrzebne dla niej na zajęcia materiały .Było wcześnie więc wiedziałam,że tłumów w sklepie nie będzie tym bardziej ,że była to pasmanteria...z parkingu do sklepu jest raptem 1 minuta...w związku z tym ,że sklep był jeszcze zamknięty poszłyśmy do innego sklepu ,następna minuta na dworze przy temp poniżej zera...po paru minutach Martynka zakomunikowała mi ,że swędzą ją nóżki...po powrocie do domu okazało się ,że niestety nogi są już prawie całe w wysypce....
Martynka zapytała mnie czy kiedyś jej ta wysypka minie...czy będzie mogła chodzić do szkoły ,na dwór,ze tak bardzo by chciała wyjść na śnieg ulepić bałwana no i w ogóle się pobawić....
Nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć ....powiedziałam ,że domyślam się jak bardzo chce wyjść ,że jest mi przykro ,że wysypka ją ogranicza ale nie wiem kiedy przejdzie ,że może jak już całkiem oczyści się z chemii i nabierze odporności to wysypka da jej spokój...
Na co Martynka powiedziała :" Mamuś a jak mi nigdy nie przejdzie....?" popłakałyśmy się obie...
Jestem znów bezsilna...wczoraj usiadła na podłodze segregowała zabawki po paru minutach "Mamuś swędzą mnie nóżki.....wysypka....
wysypka z zimna...czy ktoś ma na to radę??
tak jedna jest na pewno przeprowadzić się do ciepłych krajów....
W środę 19 jedziemy do Poradni do Poznania zobaczymy ...


poniedziałek, 10 grudnia 2012

Tradycyjne piernikowe szaleństwo :-))))))

Pieczenie pierniczków jak na razie nadal jest frajdą dla dzieciaków no zwłaszcza dla Martynki :-)
Dekorowanie no tu ewentualnie chłopcy się dołączyli :-)

Nie mam się co za dużo rozpisywać bo Martynia ujęła to co potrzeba mówiąc :
"Wiesz mama?Najfajniejsze w przygotowywaniach do świąt jest to wszystko , co robimy  razem -bo robimy to razem- i najfajniejsze jest robienie pierniczków ,pierogów,uszek...no bo sprzątanie już nie jest takie fajne " ;-)
W związku z tym życzymy wszystkim zaglądającym tu (i nie tylko tym) wspaniałych,cudownych WSPÓLNYCH przygotowań do świąt ,a święta będą jeszcze cudowniejsze:-)
Cieszmy się chwilą bo z chwil składa się życie :-)

niedziela, 25 listopada 2012

Nasza Mała Modelka :-))

"Czy te oczy mogą kłamać?..."  :-) :-)















W środę byliśmy  w Poradni na kontroli -Wyniki ok :-)))))
Czas oczekiwania na wizytę umilała Gosia-dziękuję :-)  Martynka świetnie bawiła się z Gosią oraz poznaną na poradni  2 miesiące koleżanką-Emilką :-)  Brat jak zwykle dzielnie wspierał siostrę :-) choć tym razem czas oczekiwania spędził przy laptopie ;-) no ale cóż trzy kobiety naraz to chyba za dużo jak dla niego hehehe

wtorek, 30 października 2012

Strach...

Strach,obawa, lęk.... ktoś mi dziś powiedział ,że muszę się z nim zaprzyjaźnić...
To wcale nie takie proste ... niestety
Dowiedziałam się ,że ktoś złapał pneumokoki...nie ma bezpośredniego kontaktu z Martynią ale  ludzie się mijają tu i ówdzie ...nie mogę napisać nic więcej bo nie chce ujawniać kto i co... wystraszyłam się po tej informacji ponieważ Martynia w ciągu 4 tygodni złapała drugi raz infekcje...
infekcja już mija kaszel pojawia się sporadycznie .
Dziś robiąc coś w kuchni usłyszałam hałas... Martynka się przewróciła...niby nic przecież każdemu może się zdarzyć...wystraszyłam się powiedziała ,że się poślizgnęła dziwne.. w kapciach które mają "tępą" podeszwę
Po 15 min..
Siedziałyśmy razem w kuchni robiłyśmy Aniołki z krepy Martynka chciała mi coś podnieść ...spadła z krzesła... chcąc wstać zahaczyła o sznurek od portfela  który miała na szyi...popadam w paranoję...
no cóż przywilej mamy...
Dobra idę robić dzieciom kolację....i pociąć strach na kawałki ;-)

sobota, 27 października 2012

Pasowanie Pierwszoklasistów :-)

Odkąd Martynka dowiedziała się o Pasowaniu Pierwszoklasistów na Ucznia nie mogła się doczekać tego dnia:-) Odliczała dni,zadawała pytania odnośnie Pasowania.Z Panią  Małgosią uczyła się piosenek :-)
Tydzień przed Pasowaniem  Martynia złapała infekcję ,więc jej wyjście wisiało na włosku...
Dzień przed Pasowaniem przypadała wizyta kontrolna w Poznaniu,wyniki dobre z infekcji został tylko kaszel i lekki katar.
Nadszedł ten "Wielki Dzień" od rana Martynka odliczała godziny do wyjścia  :-)
Pani Alicja -Wychowawczyni

Moment Pasowania na Ucznia :-)

Z lewej Pani.Małgosia -Tymczasowa Wychowawczyni Martynki,z Prawej  Pani Alicja -Wychowawczyni Klasy :-)

Nasza kochana Uczennica :-)

 Martynka szczęśliwa i zadowolona już z dyplomem w ręku :-)

niedziela, 23 września 2012

Moc miłości

"Musicie być mocni mocą miłości ,która jest potężniejsza niż śmierć" Bł Jan Paweł II
Niezliczoną ilość razy powtarzałam i powtarzam sobie nadal te słowa...
Te słowa Naszego ukochanego Papieża  towarzyszą mi odkąd Martynia zachorowała ...usiadłam na kanapę patrzyłam na obraz Bł J.P. II  na którym jest właśnie to zdanie i ono wtedy dodało mi sił...
Zawsze kiedy Martynia mówi ,że się źle czuje ,kiedy zgłasza pewne dolegliwości które przypominają mi objawy choroby zaczynam odczuwać strach... lęk...
Parę dni temu siedziałyśmy przy śniadaniu i Martynia zapytała mnie czy pamiętam jak  zachorowała i trafiłyśmy do szpitala a tam pobierali jej bardzo dużo krwi... odpowiedziałam ,że pamiętam ...
i dodała:" Byłaś wtedy mama ze mną cały czas... dziękuję ,że ze mną byłaś bo się bałam."uśmiechnęłam się  do niej bo nie byłam w stanie nic powiedzieć głos mi ugrzązł w gardle...
"Mamo,czy na białaczkę choruje się tylko raz,czy można znów zachorować?" zapytała ...bałam się tego pytania ale wiedziałam ,że kiedyś je usłyszę...
odpowiedziałam ,że istnieje taka możliwość ,że można zachorować... na co Martynia  "Nie chciałabym przechodzić tego wszystkiego jeszcze raz"..." Ja też bym nie chciała Słońce.."
-odpowiedziałam ze łzami w oczach...
Przytuliłyśmy się do siebie ...a ja całą siła woli powstrzymywałam się by nie rozpłakać się ...
Dziś Martynia wróciła z dworu i powiedziała ,że jet zmęczona ,że musi odpocząć .oczywiście strach znów mnie ogarnął... kiedy ponad godzinę temu powiedziała ,że bolą ja plecy..."Musicie być mocni....."
Już ją nie bolą...
Własnie weszła i chce bym pomogła jej się umyć i chce iść spać bo... jest zmęczona...
"Musicie być mocni mocą miłości...."

Szkoła :-)


Wiem ,wiem co niektórzy chętnie by mi ....sprzedali kopniaczka....
Martynia czuje się dobrze :-) We wtorek zaczęła swoją edukację już na poważnie bo przecież to pierwsza klasa :-) 
Martynka bardzo się ucieszyła kiedy Pani Dyrektor zadzwoniła i poinformowała nas ze nauczanie indywidualne został pozytywnie rozpatrzone.Już nie mogła się doczekać kiedy zaczną się zajęcia .
Powiem ,że jeśli chodzi o naszą biurokrację to ...ech brak słów.
W ubiegłym roku szkolnym już od kwietnia zaczęłam załatwianie indywidualnego nauczania dla Martyni, najpierw zostałam poinstruowana jakie dokumenty mam przedłożyć.Ok wszystko załatwiłam zawiozłam no i dowiedziałam się ,ze nie ma sensu tak wcześnie składać dokumentów ponieważ komisja i tak będzie dopiero  
na początku września . Wrrr to po co ja jeżdzę od kwietnia i juz jestem chyba z 4 raz....
Mając to doświadczenie  nie składałam dokumentów  wcześniej  ale pojechałam by dowiedzieć się czy są jakieś zmiany odnośnie potrzebnych dokumentów  etc. na co usłyszałam ze żadnych zmian nie ma. pojechałam w połowie sierpnia i co usłyszałam??? "Szkoda ,że pani wcześniej juz w czerwcu nie złożyła dokumentów bo w tym roku są zmiany i pierwsza komisja była  na początku lipca...". wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr....
Odpuściłam sobie wredny komentarz ,który cisnął mi się na usta  powiedziałam tylko ,ze byłam tu w czerwcu i pytałam czy są jakieś zmiany....
No cóż doświadczenie doświadczeniem ale nerwy trzeba mieć ze stali...
Najważniejsze,że komisja odbyła się zaraz 3 września  4 września dostarczyłam dokumenty do Pani Dyrektor i od 17 września przyznano 7 godz tygodniowo.:-)
Martynia zadowolona bo nie mogła się doczekać kiedy zacznie się uczyć :-)
Przychodzą cztery  Panie -dwie od nauczania zintegrowanego ( bardzo dobry pomysł Pani dyrektor bo jeśli jedna z Pań zachoruje to może przyjść druga :-) Pani od religii i pani od angielskiego :-)
Można uznać ,że Rok Szkolny rozpoczęty :-)



niedziela, 12 sierpnia 2012

Lato :-))

"Lato ,lato wszędzie...."
Połowa wakacji juz minęła,pogoda jest różna ale w wiekszości i tak pozwala na spedzanie czasu na dworze :-) w związku z tym laptop "parzy"  i cięzko zmobilizowac się do napisania czegokolwiek ,gdziekowiek :-) więc i na blogu cisza,wiem trochę za dluga cisza...
Martynia czuje sie dobrze ,biega skacze i figluje z rówieśnikami na działce ,przed blokiem i w mieszkaniu ,no i dobrze - tak ma być :-).Co prawda nie nadrobi czasu który zabrała jej choroba ,czasu ograniczonej zabawy i kontaktów z rówieśnikami -choć bardzo często mam wrazenie ,że Martynia usilnie próbuje nadgonic tamten czas... no i czasem z tego powodu są małe "dyskusje" w których próbuję nakłonic ją do "zwolnienia" tempa -niestety z różnym skutkiem :-) tzn zawsze z dobrym . ..ale na chwilkę :-)




czwartek, 7 czerwca 2012

"Chleb pachnący miłością" :-))

Od pewnego czasu, uscislając krótko przed świętami Wielkanocnymi zaczęłam piec chleb na zakwasie,
na początku robiłam go sama teraz robię częsciej i juz mam wielką pomoc mojej córeczki :-)
W poniedziałek piekłysmy kilka chleb różnego gatunku Martynia nie mogła się doczekać kiedy jej chlebek będzie juz gotowy (kto piekł kiedykolwiek chleb lub ma jakąkolwiek wiedzę na ten temat wie że czas i cierpliwość są potrzebne :-) ) W końcu doczekała się  :-) pachniało chlebem w całym mieszkaniu :-) Martynia wzięła swój chlebek do rąk wąchała go ,wąchała wszystkie chleby i powiedziała : " Mamuś ,wiesz czym mi pachną ?" na co ja "Czym?"
Martynia z uśmiechem na ustach odpowiedziała :" Te chlebki pachną mi MIŁOŚCIĄ " :-)



"Masz rację kochanie bo chleb to DAR BOŻY i robiły go dwie bardzo kochające się osoby " :-))

wtorek, 1 maja 2012

:-)
:-):-):-):-)
Nasza Kochana Księżniczka :-)
Znów mam tempo szachisty....
4 kwietnia na wizycie w Poradni w Poznaniu ogólne wyniki ok :-)
Czas oczekiwania na wizytę umilała Eliza z Radkiem :-) Dziękujemy :-)
Dzieciaki zamęczały ich ale dali radę :-) mam prę fotek ale muszę zapytać o zgodę na publikację ;-)
a z resztą wrzucam hehe




Jak nie będzie następnego posta to znaczy, że Radek zabił mnie za to zdjęcie ;-) hihi

Gosia też dotarła ale później ,no cóż czasem tak bywa ale i tak choć chwile a udało się nam zobaczyć :-) odbijemy to sobie w wakacje :-)
Na wizycie u P. Dr poruszyłam kwestię  wysypki ,która niestety znów dała znać o sobie .Martynia dostała skierowanie do Dermatologa.
Pojechaliśmy od razu  się zarejestrowac i ku mojemu zaskoczeniu a uściślając nie tylko mojemu bo także Pani w recepcji była baaardzo zaskoczona P Dr. przyjęła nas od razu .
Powiedziała ,że wysypka może mieć różne podłoże i tak naprawdę trudno jest powiedzieć  skąd się wzięła,ponieważ juz miala robione badania w ubiegłym roku i wyniki są w porządku.Podejrzewać można ,że to  białaczka mimo ,że jest remisja ,chemia,wpływ temperatury i różne alergeny pokarmowe lub wziewne .Przepisała  leki i dietę.Kiedy przeczytałam rozpiskę diety zapytałam:"Pani Dr to co ja mam dawać dziecku do jedzenia??" P.Dr na to ,ze mam w miarę możliwości stosować tę dietę ....
Dieta jest dragońska dla dorosłego a co tu mówić dopiero dla dziecka ...
jest to tzw Dieta Aspirynowa,
Krótko mówiąc stwierdziłam ,że musiałabym kupić ekologicznego świniaczka i gotować go w lekko osolonej wodzie ,oraz sama robić chleb na zakwasie (co czynię :-) ) i to wszystko co może jeść... z owoców i warzyw tylko zielone ,żadnych soków,nic co zawiera benzoesan sodu (a co go nie ma?? wszystko jest konserwowane..nawet wędliny ....) nic co zawiera barwnik żólty i czerwony(budynie,kisiele,galaretki...)
No cóż jak na razie dajemy radę choć nie jest lekko -nadmienię tylko ,że wysypka i tak się pojawiła ale ja juz bardziej kojarzę ją z zimnem,ponieważ kiedy wieje zimny wiatr wysypka daje o sobie znać ,teraz kiedy temperatury są letnie jest piękna słoneczna pogoda to odpukać wysypki nie ma :-)
Zobaczymy co czas pokaże ,mam nadzieję,że to wszystko jest spowodowane brakiem odporności po chemioterapii gdzie jak wiadomo ,organizm jest w tym momencie rajem dla wirusów ,bakterii i różych alergenów.
Cieszmy się tym co jest :-) Martynia to silna kobietka :-)
Niedługo jest  uroczystość Michasia -I Komunia Św.  na ten dzień zapominamy o diecie :-)

niedziela, 1 kwietnia 2012

Wiosna :-)
Ostatnie dni zimy i pierwsze dni wiosny ...pogoda -bajka :-)
Martynia zadowolona ,że moze już spędzac czas na dworze wraz z kolegami i koleżankami.Fakt nie moze "szaleć" jeszcze tak jak jej równieśnicy ale sam pobyt z nimi sprawia jej duzą frajdę.
Piewsze prace "działkowe" -Martynia nie mogła się doczekać kiedy pójdziemy i już dopytywała czy bedzie mogła iść ze mną i czy będzie mogła mi pomagać :-)
Kiedy poszłyśmy na działkę ....no cóż weszła cała gromada pomocników ale po krótkiej chwili ....zostałam sama na placu boju :-)
Całe chętne towarzystwo naglę zniknęło ;-)
Też dobrze :-) Bawili się- nie ma to jak towarzystwo rówieśników i fajna zabawa.
Relaksowałam się fizycznie się męcząc :-)  :-) Sama nie mogłam się doczekać tych pierwszychg dni dużego wysilku na działce.(bo ileż można myć okna dla relaksu ;-) ))
No ale cóż życie byłoby zbyt piękne ...niestety Martynię znów odwiedziła Pani Wysypka.... :-(
Przez jej nie zapowiedziane wizyty Martynia znów nie moze beztrosko bawić się na dworze.
Udaje jej się pobyć od pół godziny do godziny i potem musi wracac do domu z czego nie jest zadowolona czemu się nie dziwię...
Zobaczymy co powie na to P.Dr w czwartek...

piątek, 30 marca 2012

Wypadało by coś napisać ale wena poszła sobie w las i może wróci z wiosną... :-)
Jak pisałam wczesniej czekało Martynię badanie szpiku.
Napiszę od razu SZPIK CZYSTY, REMISJA UTRZYMANA :-)))))))))))))))
Dzień wczesniej czyli 4 marca nie mogliśmy sobie znaleźć miejsca,wszyscy chodzili jacyś nieobecni...
Martynia bała się nakłucia  -wcale się nie dziwię."Mamuś a będziesz ze mną w zabiegowym przy nakłuciu?"-Pytała na co jej odpowiedziałam "Jak tylko Pani Dr. pozwoli to jasne ,że będę ".
"A jeśli nie będziesz mogła ...to zrobisz tak jak zawsze w szpitalu?" "Oczywiście Skarbie tak jak zawsze, jak nie będę mogła być z tobą w środku to będę przy drzwiach."
5 marca
Poradnia, szczerze..nie pamiętam czy tego dnia było dużo dzieci ...byłam w środku a jakby obok.Jakbym patrzyła na to wszystko jako widz...Martynia wystraszona...Chciałam pocieszyć ..ale co miałam powiedziec "nie bój się nie będzie bolało"??? Nie kłamię moich dzieci. Powiedziałam "Pamiętaj Kochanie jestem przy tobie".
Jestem...ale czy dam radę?Bałam się ,bałam się samego nakłucia,wyniku,tego czy dam radę jesli będę mogła być w środku z nią podczas zabiegu...
Okazało się ,że mogę być... Czas oczekiwania umilały Martyni i Michasiowi nasze kochane wolontariuszki Gosia i Eliza:-) Ja pamiętam ,że miałam przyklejony uśmiech do twarzy.. zawsze taka wygadana ... nie umiałam rozmawiać nie wiedziałam co mówić...ważne że Martyni czas milej i szybciej minął w duuużo mniejszym stresie.
Czas na badanie.
Tradycyjnie z naszym szczęściem przy pobieraniu szpiku były studentki.Rozumiem muszą się przecież uczyć ,nie mam nic przeciwko temu by studenci uczestniczyli  jako obserwatorzy czy praktykanci ale ten jeden raz akurat w tym dniu nie chciałam...wtedy wszystko trwa dłużej.Tym razem studentki były obserwatorkami P.Dr tłumaczyła im co i jak...Martynia w miarę mozliwości tuliła się do mnie a raczej ja tuliłam ją.Była jak zawsze dzielna :-).Ja tez dałam radę :-) Teraz czas na odpoczynek na krótki sen.
 W Martyni wydaniu to jest ekspresowy sen :-)
Po godzinie mozna było odebrać już "szkiełko" by P Dr mogła obejrzeć pod mikroskopem.Poszłam ,Gosia dotrzymywała towarzystwa Martyni.
Stałam ze szkiełkiem w ręku pod gabinetem...stres chyba osiągał zenit.Staliśmy z mężem i powiedziałam"Juz nie wiem co czuję...chyba już nic..." Weszliśmy do gabinetu P. Dr. wzięła szkiełko pod mikroskop....nie wiem jak długo je oglądała ale dla nas to była wieczność nie wiem nawet czy oddychaliśmy...P Dr odwróciła się do nas powiedziała"Szpik czysty,remisja utrzymana,mozecie już państwo odetchnąć" potem dodała"Ale my się nieczego innego nie spodziewamy na zakończenie chemioterapii,najbardziej ryzykowny jest pierwszy rok bez chemii"...
Po krótkiej rozmowie  na temat tego co dalej wyszliśmy z gabinetu.poszliśmy do Martyni przytuliłam ją powiedziałm "Kochanie  szpik czysty ,własnie skonczyłaś chemioterapię." :-) "Tak ?? Naprawdę??"spytała Martynia patrząc na mnie z wielkim uśmiechem na twarzy ale z pewnym niedowierzaniem."Już nie będę brała chemii??"Naprawdę??" "Już nie Kotku." powiedziałam, przytuliła się do mnie jeszcze bardziej i obie ocierałyśmy łzy no...nie obie bo we trzy Gosia też.
Gosiu, Elizo...Dziękuję  Wam za to ,że jesteście :-)
Zaczynamy kolejny etap naszego życia.


środa, 29 lutego 2012

Spacerek :-)

Poniedziałek- piękny słoneczny dzień :-) Był taki jakby przyszła tak bardzo oczekiwana wiosna :-)
No i wreszcie ten upragniony tak bardzo spacer po prawie 4 miesiącach...
Martynka z wielkim uśmiechem na twarzy z rewelacyjnym nastrojem wyszła na krótki spacer ,oczywiście w towarzystwie brata,psa no i moim :-)
Na spacerku nie obyło się bez małej "negocjacji " pod tytułem"Kto prowadzi psa na smyczy" :-)
Rozwiązanie się znalazło :)gdy na horyzoncie pojawił się duuuży pies...smycz wylądowała w mojej ręce;) Po ominięciu "przeszkody" w jedną stronę Martynka w drodze powrotnej Michaś prowadzili Kapsika(no ...z małą pomocą mamy :-) ) bo nasz piesek choć mały to jednak zadziorny więc w kontaktach z dużymi psami szczekaniem chce nadrobić rozmiar ;-)
W drodze powrotnej , tak zupełnie przez przypadek wybranej;-) pojawił się na horyzoncie sklep,no i cóż trzeba było wspomóc polską gospodarkę ;-)  Z lizakiem w jednej a wafelkiem w drugiej ręce z uśmiechem na twarzach wróciliśmy do domu na "małe cocnieco" -jak mawiał Kubuś Puchatek:-)
Umówiliśmy się z pogodą na następny dzień :-) lecz spłatała nam psikusa bo padał śnieg a po nim deszcz więc spacer nie wchodził w grę.
Dziś natomiast wiosna znów próbowała się przebić i spacerek(też nie za długi) się udał, co prawda bez brata i pieska ale..
tam gdzie mężczyźni są nam potrzebni wtedy kiedy mają portfel przy sobie :-);-)
Poszłyśmy na nasze małe targowisko :-) pooglądałyśmy fatałaszki, kupiłyśmy jabłuszka i wróciłyśmy do domu:-)
Po obiedzie przyszła Pani Gosia-nauczycielka i Martynia przeniosła się w magiczny świat pełen ciekawych przygód z nauką:-)





piątek, 17 lutego 2012

...

17-01-2012
Boję się ...tak bardzo boje się wznowy,że nie wiem co jest matczyną intuicją a co strachem...

patrzę na córeczkę i mam wrażenie ,że coś jest nie tak....,że wygląda bardziej blado ,,ze „po oczach” coś widać...dziś miała balik karnawałowy wiadomo w bardzo wąskim gronie...Martynia , Pani Małgosia i Michaś...po paru minutach tańca Martynia powiedziała ,że się zmęczyła i musi się napić. Nie trwało długo ..parę minut tańca znów „Zmęczyłam się muszę się napić „ po trzecim razie weszłam do pokoju i pytam”Martyniu zmęczyłaś się naprawdę? Czy po prostu chce ci się pic? Bo jeśli pić to powiedz- chce mi się pic-” na co ona”chce mi się pić bo się zmęczyłam”

słysząc z jej ust „Jestem zmęczona”zaraz ogarnia mnie lęk i strach...oczywiście jeśli te słowa padają po szaleństwach po których każdy by „wysiadał” to jest zrozumiałe ale kiedy po chwili zabawy po której normalnie czuła się ok mówi o zmęczeniu wtedy zapala mi się lampeczka i nakręcam się....

To wszystko nie jest takie proste ...nie chce popadać w paranoje ale nie chce tez przeoczyć czegoś ważnego...i tak...błędne koło...bo jakbym mogła żyć spokojnie jeśli zbagatelizowałabym jakiś symptom??

Nie wiem czy to co się ze mną dzieje ostatnie tygodnie to fakt zbliżającej się „ 2 rocznicy” to fakt badań szpiku? Tych ciągłych infekcji od listopada(krtaniówka ,zapalenia płuc,zapalenie gardła)? Planowego zakończenia chemioterapii...? dwa lata...mijają dwa lata a ja nadal chciałabym by ktoś mnie uszczypnął i wybudził z tego koszmaru...

Koszmar.... to nie jest tak ze cały ten czas to jeden wielki koszmar.

W tym czasie poznaliśmy siebie od nowa,siebie nawzajem -od nowa,odkryliśmy w sobie siłę o jaką byśmy siebie nie podejrzewali i miłość -ona była cały czas i wówczas wydawało się ,ze już nie można bardziej kochać...okazało się ,ze można ,można bardziej kochać ...

Poznaliśmy nowych ludzi mniej i bardziej miłych. Tych o wielkim sercu i sercu z kamienia. Okazało się ze Ci o których myśleliśmy „Przyjaciele” nie udźwignęli „bagażu przyjaźni”(nie mam im tego za złe)
A Ci po których nie spodziewalibyśmy się tego okazali wielkie serce i pomoc( i za to będziemy im wdzięczni do końca naszych dni)

Poznaliśmy ludzi którzy bezinteresownie niosą pomoc,dają serce ...


17-02-2012

Dziś mijają dwa lata odkąd Martynia jest leczona....

W głowie mam znów ....pierwszy dzień... nie będę go opisywać bo zrobiłam to rok temu...

Nie jest łatwiej...

Na szczęście słysząc jak Martynia z Michasiem dziś szaleją jak się bawią, cały dzień buziaki im się nie zamykają :-) śmieją się :-) :-)humor im dopisuje :-) -serce rośnie i jest jakby trochę lżej.

Myśli moje rozbiegane nie potrafię dziś skupić ich na niczym innym...

czwartek, 5 stycznia 2012

Święta :-)

Świąteczny czas upłynął szybko ;-) Każdy robił to na co miał ochotę( w granicach rozsądku  oczywiście hi hi :-)  )Martynia przebadała chyba wszystkich w domu łącznie z lalkami  i pluszakami ( tylko nasz piesek się wywinął od badnaia )


Przesyłki które otrzymała dzięki Marzycielskiej Poczcie wywoływały codziennie wielki uśmiech na twarzy :-) Szkoły ,Przedszkola,osoby prywatne...wiele kartek ręcznie wykonanych,gotowych,listy ,słodycze, Aniołki ,naklejki,kolorowanki...a przede wszystkim serce...to wszystko codziennie przed świętami wywoływało wieeeeeelki uśmiech,radość i nasze wzruszenie...
za to wszystko możemy powiedzieć tylko

Dziękujemy :-)

Ile było tych przesyłek mozna zobaczyć na    http://marzycielskapoczta.pl/martyna-malecka/comment-page-30/ 
Dziś 5 styczeń :-) życzenia Noworoczne  mozna składac cały styczeń :-) a na pewno do Trzech Króli więc życzymy :
Zdrowia,szczęścia,miłości,zrozumienia wzajemnego,uśmiechu na twarzy,przyjaciół wokół,optymizmu,wiary,nadziei Boskiej Opieki na cały Nowy 2012 Rok :-)

Piernikowe szaleństwo :-)))


Jedno z najprzyjemniejszych zajęć przedświątecznych :-) Zaczęliśmy we czwórkę...ale chłopcy wymiękli ;-) Martynia została na placu boju do ostatniego dekorowanego pierniczka a było co robić wyszło nam prawie 300 pierniczków :-)Pierniczki,ciasteczka maślane,pierogi,uszka ...dobrze że dzieciaki chętne do pomocy:-)Prawdę powiedziawszy to te wspólne przygotowania do świąt tworzą to całą magię świąteczną...