Pomoc dla Martyni

Pomoc dla Martyni
apel

sobota, 28 maja 2011

Niespodzianka,Reportaż...

W środę miałyśmy bardzo miłego gościa :-)
Odwiedziła nas pani Marta  z Polskiego Radia by nagrać z nami reportaż pod kątem Marzycielskiej Poczty :-)
Byłyśmy trochę stremowane,przecież nie co dzień gości się w domu dziennikarzy i udziela wywiadu  :-))
Dobrze ,że pani Marta okazała się cierpliwą osobą bo nasz piesek też płatał figle,wyjątkowo nie leżał ,jak zawsze i spał tylko "tuptał"i hałasował swoimi pazurkami ...
 Kiedy Martynia odpowiadała na pytania p.Marty uświadomiłam sobie po raz kolejny jak zmieniają się marzenia i priorytety dzieci (i nas dorosłych również)  i że dostosowujemy się do sytuacji...
Za dużo nie mogę zdradzić co będzie :-)
Zdradzę jedynie ,że podczas nagrywania rozmowy były "nieprzewidziane"sytuacje które wytrącały mnie z rytmu...w związku z tym czuję niedosyt i mam wrażenie ,że nie poszło mi dobrze...
Najważniejsze jednak ,że Martynia była zadowolona ;-)
Dostała piękny list  i opowiadanie od dzieci  z I klasy ze Szkoły Podstawowej Montessori z Konstancina-Jeziornej a na deser duuuuuużo listów od uczniów z tejże szkoły :))))))
Martynia odpisała na list napisała również wierszyk o króliczku :-)
Dzieciaczki swoimi listami sprawiły jej wielka radość,życzyły szybkiego powrotu do zdrowia ,w listach były krzyżówki ,opowiadania,wierszyki,rysunki...również zaproszenie do szkoły :-)
Martynia juz pytała mnie  kiedy pojedziemy :-)
Wczoraj Martynia powiedziała jedno z wielu swych mądrych wypowiedzi :-)(często nas zaskakuje takimi powaznymi refleksjami)
ktoś niedawno, pomijając kto skrytykował rysunek dziecka który Martynia otrzymała,była zbuklwersowana... powiedziała:
"Każdy rysunek i każdy list jest piękny ,kiedy zrobiony jest od serca,bo wszystko co jest robione z całego serca jest piękne prawda mamo?" odpowiedziałam "Prawda Kochanie."
Bo jak tu się z nią nie zgodzić?
Także podkreślam po raz setny...wszystkie rysunki,listy,wiersze podarunki ręcznie wykonane są PIĘKNE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!  :-)))))) Bo  płyną prosto z serca :-))


piątek, 27 maja 2011

Badania,badania....

We wtorek bylismy w Poznaniu.
Ciąg dalszy badań związanych z wysypką...
Szukanie utajonego miejsc zakazenia ,to jak szukanie igły w stogu siana...
Martynia miała wykonane badanie USG ,EKG(czekamy jeszcze na opis),RTG,badanie laryngologiczne no i oczywiscie morfologia.P.Dr robi co może by znależć przyczynę wysypki.
Jak dotad ,co nas bardzo cieszy, wyniki są ok :-) Jeszcze czeka ją echo serca.
Cieszymy sie ,że wyniki sa ok ale nadal stoimy w punkcie wyjścia ,poniewiaz nadal nie wiadomo skąd ta wysypka...
Martyni nie chce sie już jeżdzić do Poznania na te wszystkie badania  ale  wie ,ze trzeba,znosi je wszystkie bardzo dzielnie -jak zawsze -nasza dzielna kobietka :-)
Dobrze ,że mamy nasze kochane wolontariuszki ,które odwiedzają nas w PChR.Dziękujemy Gosiu i Elizo :-) Dzięki Wam Martynia lepiej i z uśmiechem znosi te wszystkie badania :-)

sobota, 21 maja 2011

Działka , gril i zabawa :-)

Wreszcie pierwszy grill na działeczce!!!!!
Wysypka zabrała nam za dużo czasu ,który mozna było spędzić na działce...
Nie zważając na Panią Wysypkę (która dziś trzeci dzień się nie pokazała :-)  )
wybraliśmy się na nasza malutką działeczkę by w końcu pogrilować :-)
Martynia miała już dość "zamknięcia w zaczarowanym zamku"my z resztą też- w związku z czym stwierdziłam ,że czas wyjść-  ku największej uciesze Martyni:-)
Grillowana kiełbaska smakowała wszystkim ale "Tatusiowe" skrzydełka z grilla są najpyszniejsze na świecie:-) Dzieciaczki z chęcią pałaszowały ( w pewnym momencie miałam obawy czy wystarczy :-) )
Po jedzonku czas na zabawę ,Martynia wzięła ze sobą swój"ekwipunek" toteż nie było problemu w co się bawić...bynajmniej na początku...
Po krótkiej zabawie okazało się ze wyjątkowo rodzeństwo nie moze za bardzo się dogadać...jednym słowem "zbiesili "się, nie do końca wiedzieliśmy o co chodzi no ale nie zawsze rodzice muszą wszystko wiedzieć :-) najważniejsze to nie reagować zbyt szybko i nie "mieszać"się dopóki "krew się nie leje" :-)
W pewnym momencie Michaś podszedł do mnie i powiedział ,że mu się nudzi i spytał co może robić.Zaproponowałam by zbudował wigwam z gałązek.Spodobał mu sie pomysł i wziął się do pracy,niestety nie do końca udawało się utrzymać wigwam w pionie co nie bardzo podobało się Miśkowi,podpowiedziałam by wziął obłożył kamykami.Wpadł na pomysł by z kamyków coś pobudować.
Wiadomo kamienie na działkach nie wiadomo skąd i jak ale "rosna jak grzyby po deszczu".toteż na ich brak nie narzekamy ;-) kiedyś powkładałam w doniczki i kilka ich stało, więc Misiek wziął jedną doniczkę i wysypał "Misiu jaki ty silny facet jestes -taką cieżką doniczkę udźwignąłeś!"-powiedziałam. Martynia słysząc mój komentarz a'propos siły swego brata,chciała też pokazać jak jest silna ,więc wzięła drugą doniczkę przytargała i też wysypała :-) Oczywiście również skomentowałam jej siłę:-) mówiąc: "Martyniu jaka z ciebie silna kobietka"!więc by udowodnić ,że naprawdę jest baaaardzo silna wzięła następną :-)
Po wysypaniu kamieni z doniczek okazało się ,że wysypali się też "mieszkańcy" co niestety zepsuło zabawę...Mrówki i inne "robactwo" nie są pożądanymi towarzyszami zabaw naszych dzieci :-)
Najważniejsze ,że Martynia i Michaś nie poddali się w wymyślaniu nowej zabawy :-)
Wiadomo jaka zabawa na działce sprawia dzieciom największa frajdę...
Zabawa wodą!!!!   :))))))
Wąż i konewka poszly w ruch...na szczęscie wode lali się na trawkę i kwiatki :-) a nie na siebie bo aż tak goraco nie było :-) ale nic straconego przyjdzie lato ...to nie tylko trawa i kwiaty będą polane :-))

środa, 18 maja 2011

Wysypki cd...

Wysypka jest nadal z różnym nasileniem...i tak sobie jeżdzimy do Poznania ..no cóż skoro nie moze wychodzić na dwór to chociaz wycieczki zaliczy :-)
Jeśli chodzi o gardziołko które w piątek było lekko zaczerwienione to w poniedziałek było już mocno czerwone niestety bez antybiotyku się nie obyło...
Na szczęscie energia i humor Martyni nie opuszcza :-)
W ten poniedziałek  "odwiedziliśmy" Poznań ponownie masa badań i nadal do końca nie znana przyczyna.We wtorek znów wizyta w PChR teraz jeszcze skierowanie na USG brzuszka.
Stwierdziłam, że skoro wysypka i tak pojawia sie i znika to chyba pozwolę wychodzić na dwór Martyni i nie będę trzymała jej diety hypoalrgicznej...nie wiem czy to dobry pomysł ale juz mi jej żal większośc rzeczy które lubi jeść są "zakazane" czyli: na pierwszym miejscu są pomidory,na drugim miejscu pomidory,na trzecim miejscu pomidory :-) a potem reszta czyli ciasteczka śniadaniowe, dżemik,wędlinki :-)
Dobrze ,ze chociaz wędliny i mięso (choć tez nie kazdy rodzaj) może jeść :-) bo z Martyni to "mięsożerca"  :-) więc jakby jeszcze tego nie mogła jeść to byłoby nieciekawie...
wyobraża sobie ktoś  sytuację...Święta Wielkiej Nocy pełno słodyczy w postaci czekolad,czekoladowych zajaczków kurczaczków itp  dziecko które widzi to wszystko a nie można nic z tego zjeśc???
Martynka tylko mogla na te wszystkie łakocie popatrzeć na owoce cytrusowe również..
Dzielnie to zniosła widząc jak bracia pałaszują ...
wczoraj kupiłam Ptasie Mleczko i pozwoliłam jej zjeść i powiem szczerze nie kontrolowałm ilości pochłanianych kawałeczków,bynajmniej zostało jeszcze dla braci i dla nas :-)
nie zauważyłam by wysypka się nasiliła ;-) zobaczymy jutro :-)
Mam nadzieję ,że jutro będzie pogoda dość ładna bo mam zamiar iść z Martynią na działkę do południa
 :-)

niedziela, 8 maja 2011

cd.narzekania...

 Jesteśmy w domku,walizka nie rozpakowana teraz wysypka z nóżek przeniosła się na rączki....i tak sobie krąży od Wielkiego Piątku: nóżki i  rączki ,całe ciałko ,rączki, buźka,nóżki albo rączki no i z różnym nasileniem...fakt zdecydowanie mniejszym niż w Wielką Sobotę ale jednak jest...
Jutro wykonam telefon do PChR. zobaczymy co powie P.Dr...Mi osobiście juz brak pomysłów i podejrzeń skąd się bierze ta wysypka,bez chemii ,w domu,dieta hypoalergiczna ,kosmetyki również( z resztą cały czas tylko takie)...
moze ktos ma jakieś pomysły??

narzekać wolno?? to ponarzekam....

Wpadłam na chwilę by ponarzekać...
Staram się tego nie robić ...ale czasem.....
Jestem ...nawet nie umiem nazwać do końca wszystkich targających mną emocji....
"Szanowna pani wysypka" bawi się z nami w ciuciubabkę....to jest to znika i nikt nie wie skąd się bierze...nie do konca nie wiadomo bo na pewno swój udział w tym bierze chemia....
Po piątkowym telefonie do PChR P. Dr wziąwszy pod uwagę całokształt naszej a raczej Martyni obecnej sytuacji zaleciła "areszt domowy..."chemia  dawka zmniejszona co drugi dzień i tylko Merkaptopuryna . Metotreksat na razie odstawiony...
Wysypka pojawiała się silniejsza po pobycie na dworze więc stad areszt ale zeby jeszcze było mało dołączył się ból gardła...w piątek jeszcze wizyta w "naszej przychodni"po badaniu P. DR powiedziała ,że gardełko nieznacznie zaczerwienione.po telefonie do PChR P.DR zaleciła jak wyżej  plus "psikawki do gardziołka.Przyszła sobota a z nia pod wieczór zdecydowanie większy ból gardła ,kaszel, katar (ten juz od rana) no i szanowna pani temperatura.... Telefon do Kliniki i cóż ....odstawić całkiem chemię,podać leki obniżające temp. i w razie pogorszenia przyjeżdżać do Poznania...no cóż nie jak zazwyczaj "lecieć" do najbliższego lekarza...więc....waliza spakowana i czekamy co będzie dalej....nocka względna Martynia przespała beż ekscesów gorzej ja ,no ale wiadomo nerwy sięgające zenitu to skuteczny sposób na zarwane noce.... od rana Martynia nie narzeka na ból gardła temperatury tez nie ma...ale jest wysypka... skąd? na słońcu nie była chemii wczoraj i przed wczoraj nie brała -zobaczymy co dalej... walizka czeka...mam nadzieję,że na rozpakowanie ....
można popłakać ??można-może choć trochę ulży...
jak długo jeszcze???zawsze coś... wyczekane słońce ,działka...po co??