Strach,obawa, lęk.... ktoś mi dziś powiedział ,że muszę się z nim zaprzyjaźnić...
To wcale nie takie proste ... niestety
Dowiedziałam się ,że ktoś złapał pneumokoki...nie ma bezpośredniego kontaktu z Martynią ale ludzie się mijają tu i ówdzie ...nie mogę napisać nic więcej bo nie chce ujawniać kto i co... wystraszyłam się po tej informacji ponieważ Martynia w ciągu 4 tygodni złapała drugi raz infekcje...
infekcja już mija kaszel pojawia się sporadycznie .
Dziś robiąc coś w kuchni usłyszałam hałas... Martynka się przewróciła...niby nic przecież każdemu może się zdarzyć...wystraszyłam się powiedziała ,że się poślizgnęła dziwne.. w kapciach które mają "tępą" podeszwę
Po 15 min..
Siedziałyśmy razem w kuchni robiłyśmy Aniołki z krepy Martynka chciała mi coś podnieść ...spadła z krzesła... chcąc wstać zahaczyła o sznurek od portfela który miała na szyi...popadam w paranoję...
no cóż przywilej mamy...
Dobra idę robić dzieciom kolację....i pociąć strach na kawałki ;-)
To wcale nie takie proste ... niestety
Dowiedziałam się ,że ktoś złapał pneumokoki...nie ma bezpośredniego kontaktu z Martynią ale ludzie się mijają tu i ówdzie ...nie mogę napisać nic więcej bo nie chce ujawniać kto i co... wystraszyłam się po tej informacji ponieważ Martynia w ciągu 4 tygodni złapała drugi raz infekcje...
infekcja już mija kaszel pojawia się sporadycznie .
Dziś robiąc coś w kuchni usłyszałam hałas... Martynka się przewróciła...niby nic przecież każdemu może się zdarzyć...wystraszyłam się powiedziała ,że się poślizgnęła dziwne.. w kapciach które mają "tępą" podeszwę
Po 15 min..
Siedziałyśmy razem w kuchni robiłyśmy Aniołki z krepy Martynka chciała mi coś podnieść ...spadła z krzesła... chcąc wstać zahaczyła o sznurek od portfela który miała na szyi...popadam w paranoję...
no cóż przywilej mamy...
Dobra idę robić dzieciom kolację....i pociąć strach na kawałki ;-)
Mój synek Michałek w 2009r walczył ze strasznym nowotworem-mięsakiem... Było bardzo bardzo cieżko, miał niecałe 2 latka... Pamiętam ten czas jak zły sen, siedziałam z nim i robiłam wszystko jak na jakichś prochach. Już jest ponad 3lata od operacji, 3 lata od zakończenia leczenia. Misio jest w świetnej formie, funkcjonuje jak normalny, zdrowy chłopiec. Przedszkole, angielski, za rok szkoła. Oczywiście kontrola co kilka mies i ścisły kontakt z onkologią we Wrocławiu. I ciągły strach... Zakaszle-moze przerzuty w płucach... Stan podgorączkowy-Boże może wznowa... Brzuszek coś boli-słabo mi ze strachu. Już wiem że strach jest i będzie towarzyszem życia. Nie zmieni tego czas. Trzeba się nauczyć z tym żyć, racjonalnie tłumaczyć.Zaprzyjaźnić się ze strachem. Piszę z własnego doświadczenia.
OdpowiedzUsuńA co do tych objawów niepokojących-porozmawiaj lepiej z lekarzem ew pokaż córkę neurologowi. Zrobić badania laboratoryjne. Na wszelki wypadek, z tym nie ma żartów.