Pomoc dla Martyni

Pomoc dla Martyni
apel

niedziela, 23 września 2012

Moc miłości

"Musicie być mocni mocą miłości ,która jest potężniejsza niż śmierć" Bł Jan Paweł II
Niezliczoną ilość razy powtarzałam i powtarzam sobie nadal te słowa...
Te słowa Naszego ukochanego Papieża  towarzyszą mi odkąd Martynia zachorowała ...usiadłam na kanapę patrzyłam na obraz Bł J.P. II  na którym jest właśnie to zdanie i ono wtedy dodało mi sił...
Zawsze kiedy Martynia mówi ,że się źle czuje ,kiedy zgłasza pewne dolegliwości które przypominają mi objawy choroby zaczynam odczuwać strach... lęk...
Parę dni temu siedziałyśmy przy śniadaniu i Martynia zapytała mnie czy pamiętam jak  zachorowała i trafiłyśmy do szpitala a tam pobierali jej bardzo dużo krwi... odpowiedziałam ,że pamiętam ...
i dodała:" Byłaś wtedy mama ze mną cały czas... dziękuję ,że ze mną byłaś bo się bałam."uśmiechnęłam się  do niej bo nie byłam w stanie nic powiedzieć głos mi ugrzązł w gardle...
"Mamo,czy na białaczkę choruje się tylko raz,czy można znów zachorować?" zapytała ...bałam się tego pytania ale wiedziałam ,że kiedyś je usłyszę...
odpowiedziałam ,że istnieje taka możliwość ,że można zachorować... na co Martynia  "Nie chciałabym przechodzić tego wszystkiego jeszcze raz"..." Ja też bym nie chciała Słońce.."
-odpowiedziałam ze łzami w oczach...
Przytuliłyśmy się do siebie ...a ja całą siła woli powstrzymywałam się by nie rozpłakać się ...
Dziś Martynia wróciła z dworu i powiedziała ,że jet zmęczona ,że musi odpocząć .oczywiście strach znów mnie ogarnął... kiedy ponad godzinę temu powiedziała ,że bolą ja plecy..."Musicie być mocni....."
Już ją nie bolą...
Własnie weszła i chce bym pomogła jej się umyć i chce iść spać bo... jest zmęczona...
"Musicie być mocni mocą miłości...."

Szkoła :-)


Wiem ,wiem co niektórzy chętnie by mi ....sprzedali kopniaczka....
Martynia czuje się dobrze :-) We wtorek zaczęła swoją edukację już na poważnie bo przecież to pierwsza klasa :-) 
Martynka bardzo się ucieszyła kiedy Pani Dyrektor zadzwoniła i poinformowała nas ze nauczanie indywidualne został pozytywnie rozpatrzone.Już nie mogła się doczekać kiedy zaczną się zajęcia .
Powiem ,że jeśli chodzi o naszą biurokrację to ...ech brak słów.
W ubiegłym roku szkolnym już od kwietnia zaczęłam załatwianie indywidualnego nauczania dla Martyni, najpierw zostałam poinstruowana jakie dokumenty mam przedłożyć.Ok wszystko załatwiłam zawiozłam no i dowiedziałam się ,ze nie ma sensu tak wcześnie składać dokumentów ponieważ komisja i tak będzie dopiero  
na początku września . Wrrr to po co ja jeżdzę od kwietnia i juz jestem chyba z 4 raz....
Mając to doświadczenie  nie składałam dokumentów  wcześniej  ale pojechałam by dowiedzieć się czy są jakieś zmiany odnośnie potrzebnych dokumentów  etc. na co usłyszałam ze żadnych zmian nie ma. pojechałam w połowie sierpnia i co usłyszałam??? "Szkoda ,że pani wcześniej juz w czerwcu nie złożyła dokumentów bo w tym roku są zmiany i pierwsza komisja była  na początku lipca...". wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr....
Odpuściłam sobie wredny komentarz ,który cisnął mi się na usta  powiedziałam tylko ,ze byłam tu w czerwcu i pytałam czy są jakieś zmiany....
No cóż doświadczenie doświadczeniem ale nerwy trzeba mieć ze stali...
Najważniejsze,że komisja odbyła się zaraz 3 września  4 września dostarczyłam dokumenty do Pani Dyrektor i od 17 września przyznano 7 godz tygodniowo.:-)
Martynia zadowolona bo nie mogła się doczekać kiedy zacznie się uczyć :-)
Przychodzą cztery  Panie -dwie od nauczania zintegrowanego ( bardzo dobry pomysł Pani dyrektor bo jeśli jedna z Pań zachoruje to może przyjść druga :-) Pani od religii i pani od angielskiego :-)
Można uznać ,że Rok Szkolny rozpoczęty :-)