W poniedziałek pojechałyśmy do Kliniki na planowy zabieg usunięcia portu...
Na izbie przyjęć było dużo ludzi... przyjęcie do kliniki,badanie przez chirurga, rtg klatki piersiowej ...i wreszcie po ponad dwóch godzinach Oddział II -tam -pobranie krwi przydzielenie sali -trafiłyśmy na salę 3-osobową na której była jedna dziewczyna-Ania :-) Martynia była zestresowana ale zaraz chciała iść do świetlicy:-) Ania ją zaprowadziła ja natomiast chciałam ogarnąć nasze rzeczy:-) Po paru minutach przyszła Gosia :-)(dzięki :-) ) Chciałam iść po resztę rzeczy do samochodu ale wcześniej zajrzałam na świetlicę :-) Martynia -już zaangażowana przez Panią-Ciocię przedszkolankę do zajęć -która zapamiętała Martynię z Onkologii :-) bardzo miłe uczucie tym bardziej,że z Tą Ciocią Przedszkolanką zajęć dużo nie miała :-)
Martynka zadowolona z zajęć aczkolwiek nie do końca miała sprawną rączkę i to jeszcze prawą bo wkłucie wenflonu w zgięciu łokcia skutecznie uniemożliwiało zginanie ręki co bardzo ograniczało
swobodną pracę to muszę przyznać ze zajączek wielkanocny wyszedł jej pięknie -Zajączek powędrował do Gosi:-) muszę ją poprosić o zdjęcie bo zapomniałam zrobić ;-) Jedzenie obiadu lewą ręką też jakoś szczególnie nie sprawiało jej trudności :-) Potem wizyta w gabinecie Pani dr. Anestezjolog -wywiad,badanie,rozwianie obaw Martyni i kwalifikacja do zabiegu:-)
niestety ok godz.16 Martynka dostała temperaturę 38,2 -zabieg wisiał na włosku...w nocy doszedł ból gardła rano znów temp.38,2 no i cóż Pan Dr.doc. Mańkowski podał Martyni rękę na do widzenia ... Umówiliśmy nowy termin zabiegu na 2 kwietnia.
Powiem tak... nie byłam zadowolona z takiego obrotu sytuacji ale nie miałam na to najmniejszego wpływu... no cóż tak bywa -wszystko jest "po coś"
Poznałyśmy na oddziale fajnych ludzi a Aneczki z naszej sali i jej mamy nie zapomnimy :-) :-)
Martynia powiedziała ,że chciałaby mieć taką starszą siostrę jak Aneczka :-) -Pozdrawiamy Was kobietki -mam nadzieje ,że tu zajrzycie i się odezwiecie bo nie zdążyłyśmy wymienić się kontaktami do siebie poza tym ,że zdążyłam dać namiar na ten blog :-) )
Z oddziału prosto do Poradni Onkologicznej by zbadała ją P.Dr. -okazało się ,że Martynia ma ostrą infekcje wirusową . P.Dr jak ją zobaczyła to była zaskoczona bo zazwyczaj pełne energii Martynka spała w izolatce na kozetce...
Przy okazji prosiłam o wyniki ostatnich badań wit D3-okazało się,ze poziom jest bardzo niski...
W związku z tym Martynia dostała skierowanie na densytometrie.
Wróciłyśmy do domu.Większość drogi Martynka spała ja usilnie skupiałam się na drodze hamując łzy...
W środę rano dołączyły wymioty... temp 39,6 ... leki i okłady po dwóch godz zbijały temp do 38,2 by znów po dwóch godz. wzrosnąć do 39,3...Prosiłam o wizytę domowa naszą P. Dr Rodzinną Przyszła zbadała i powiedziała ,że niestety ten wirus dopada górne drogi oddechowe i jelita... nic więcej ponad to co zaleciła P.Dr. Onkolog nie można wdrożyć -Biseptol,leki przeciwgorączkowe,okłady, dużo płynów ,leki przeciwkaszlowe,probiotyki i leżenie w łóżku...
Mi znów wróciły wspomnienia sprzed 3 lat.... wysoka gorączka.... :-(
Dziś powtórzyłyśmy morfologię -wyniki w normie :-) czekam tylko jeszcze na wynik CRP
Ogólnie samopoczucie Martynki już lepsze,gorączka ok 37,4
Badania gęstości kości -densytometria 13 marca mam nadzieję że wyniki będą dobre...
no to się rozpisałam...śmigam po wyniki Crp.
Na izbie przyjęć było dużo ludzi... przyjęcie do kliniki,badanie przez chirurga, rtg klatki piersiowej ...i wreszcie po ponad dwóch godzinach Oddział II -tam -pobranie krwi przydzielenie sali -trafiłyśmy na salę 3-osobową na której była jedna dziewczyna-Ania :-) Martynia była zestresowana ale zaraz chciała iść do świetlicy:-) Ania ją zaprowadziła ja natomiast chciałam ogarnąć nasze rzeczy:-) Po paru minutach przyszła Gosia :-)(dzięki :-) ) Chciałam iść po resztę rzeczy do samochodu ale wcześniej zajrzałam na świetlicę :-) Martynia -już zaangażowana przez Panią-Ciocię przedszkolankę do zajęć -która zapamiętała Martynię z Onkologii :-) bardzo miłe uczucie tym bardziej,że z Tą Ciocią Przedszkolanką zajęć dużo nie miała :-)
Martynka zadowolona z zajęć aczkolwiek nie do końca miała sprawną rączkę i to jeszcze prawą bo wkłucie wenflonu w zgięciu łokcia skutecznie uniemożliwiało zginanie ręki co bardzo ograniczało
swobodną pracę to muszę przyznać ze zajączek wielkanocny wyszedł jej pięknie -Zajączek powędrował do Gosi:-) muszę ją poprosić o zdjęcie bo zapomniałam zrobić ;-) Jedzenie obiadu lewą ręką też jakoś szczególnie nie sprawiało jej trudności :-) Potem wizyta w gabinecie Pani dr. Anestezjolog -wywiad,badanie,rozwianie obaw Martyni i kwalifikacja do zabiegu:-)
niestety ok godz.16 Martynka dostała temperaturę 38,2 -zabieg wisiał na włosku...w nocy doszedł ból gardła rano znów temp.38,2 no i cóż Pan Dr.doc. Mańkowski podał Martyni rękę na do widzenia ... Umówiliśmy nowy termin zabiegu na 2 kwietnia.
Powiem tak... nie byłam zadowolona z takiego obrotu sytuacji ale nie miałam na to najmniejszego wpływu... no cóż tak bywa -wszystko jest "po coś"
Poznałyśmy na oddziale fajnych ludzi a Aneczki z naszej sali i jej mamy nie zapomnimy :-) :-)
Martynia powiedziała ,że chciałaby mieć taką starszą siostrę jak Aneczka :-) -Pozdrawiamy Was kobietki -mam nadzieje ,że tu zajrzycie i się odezwiecie bo nie zdążyłyśmy wymienić się kontaktami do siebie poza tym ,że zdążyłam dać namiar na ten blog :-) )
Z oddziału prosto do Poradni Onkologicznej by zbadała ją P.Dr. -okazało się ,że Martynia ma ostrą infekcje wirusową . P.Dr jak ją zobaczyła to była zaskoczona bo zazwyczaj pełne energii Martynka spała w izolatce na kozetce...
Przy okazji prosiłam o wyniki ostatnich badań wit D3-okazało się,ze poziom jest bardzo niski...
W związku z tym Martynia dostała skierowanie na densytometrie.
Wróciłyśmy do domu.Większość drogi Martynka spała ja usilnie skupiałam się na drodze hamując łzy...
W środę rano dołączyły wymioty... temp 39,6 ... leki i okłady po dwóch godz zbijały temp do 38,2 by znów po dwóch godz. wzrosnąć do 39,3...Prosiłam o wizytę domowa naszą P. Dr Rodzinną Przyszła zbadała i powiedziała ,że niestety ten wirus dopada górne drogi oddechowe i jelita... nic więcej ponad to co zaleciła P.Dr. Onkolog nie można wdrożyć -Biseptol,leki przeciwgorączkowe,okłady, dużo płynów ,leki przeciwkaszlowe,probiotyki i leżenie w łóżku...
Mi znów wróciły wspomnienia sprzed 3 lat.... wysoka gorączka.... :-(
Dziś powtórzyłyśmy morfologię -wyniki w normie :-) czekam tylko jeszcze na wynik CRP
Ogólnie samopoczucie Martynki już lepsze,gorączka ok 37,4
Badania gęstości kości -densytometria 13 marca mam nadzieję że wyniki będą dobre...
no to się rozpisałam...śmigam po wyniki Crp.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz