Aż nie wiem co pisać...brak mi słów ...czy te wirusy pójdą sobie wreszcie w cholerę jasną ...
Z jednej infekcji Martyśka jeszcze dobrze się nie wykurowała...już złapała drugą...
W niedzielę skończyła serię antybiotyku a w środę już od nowa coś ją brało... tzn kaszel znów się nasilał...nocka nieprzespana...męczyła się biedulka z kaszlem i katarem...w czwartek już stan podgorączkowy.Poszłam z nią do lekarza.P.Dr powiedziała ,że jej to wygląda na nową infekcję wirusową. Więc telefon na oddział z informacją o kolejnej infekcji w związku z czym wiadomo -zabieg usunięcia portu odwołany.Jak będzie zdrowa mam się zgłosić ustalimy nowy termin... mówi sie do 3 razy sztuka..zobaczymy... Piątek rano temp. ciut wyżej niż 37 ale klasyka godz 13:30 gdzie praktycznie lek. już brak...38,8... znów stres.... ok godz.16 zadzwoniłam do naszej P.Dr i przedstawiłam sytuację .Przez tel nie da się leczyć więc kierunek szpital.... Pojechaliśmy P.Dr osłuchała i powiedziała ,że mam się nie denerwować ,że to typowa wirusówka ale teraz one przebiegają z wysoką temp. niestety ...Wróciliśmy teoretycznie powinnam być spokojniejsza...teoretycznie bo z praktyką gorzej ..no może na chwilę sie uspokoiłam ale po powrocie zmierzyłam Martyni temp.i ...39,1 ... no ok- przecież P.Dr mówiła ,że może być wysoka.. ale cóż wspomnienia robią swoje....
Kaszel męczy Ją niesamowicie, katar leje się jak woda z kranu... oczy świecące malutkie ,nosek cały czerwony,wszystkie mięśnia od kaszlu obolałe (przecież ile można....?? od 5 marca kaszle....),po ataku kaszlu odruch wymiotny i nudności...
A na pytanie: "Martysiu jak się czujesz?" Uśmiecha się odpowiada: " Dobrze mamusiu..." Nasza dzielna Księżniczka :-)
Z jednej infekcji Martyśka jeszcze dobrze się nie wykurowała...już złapała drugą...
W niedzielę skończyła serię antybiotyku a w środę już od nowa coś ją brało... tzn kaszel znów się nasilał...nocka nieprzespana...męczyła się biedulka z kaszlem i katarem...w czwartek już stan podgorączkowy.Poszłam z nią do lekarza.P.Dr powiedziała ,że jej to wygląda na nową infekcję wirusową. Więc telefon na oddział z informacją o kolejnej infekcji w związku z czym wiadomo -zabieg usunięcia portu odwołany.Jak będzie zdrowa mam się zgłosić ustalimy nowy termin... mówi sie do 3 razy sztuka..zobaczymy... Piątek rano temp. ciut wyżej niż 37 ale klasyka godz 13:30 gdzie praktycznie lek. już brak...38,8... znów stres.... ok godz.16 zadzwoniłam do naszej P.Dr i przedstawiłam sytuację .Przez tel nie da się leczyć więc kierunek szpital.... Pojechaliśmy P.Dr osłuchała i powiedziała ,że mam się nie denerwować ,że to typowa wirusówka ale teraz one przebiegają z wysoką temp. niestety ...Wróciliśmy teoretycznie powinnam być spokojniejsza...teoretycznie bo z praktyką gorzej ..no może na chwilę sie uspokoiłam ale po powrocie zmierzyłam Martyni temp.i ...39,1 ... no ok- przecież P.Dr mówiła ,że może być wysoka.. ale cóż wspomnienia robią swoje....
Kaszel męczy Ją niesamowicie, katar leje się jak woda z kranu... oczy świecące malutkie ,nosek cały czerwony,wszystkie mięśnia od kaszlu obolałe (przecież ile można....?? od 5 marca kaszle....),po ataku kaszlu odruch wymiotny i nudności...
A na pytanie: "Martysiu jak się czujesz?" Uśmiecha się odpowiada: " Dobrze mamusiu..." Nasza dzielna Księżniczka :-)