Słowa ranią bardziej ..."Rana w sercu zadana goi się dłużej niż rana zadana na ciele-"...
Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że dzieci niezależnie od wieku są bardzo mądre i wrażliwe,zwłaszcza dzieci które przeszły ciężką chorobę , czy też dzieci których rodzeństwo przeszło ciężka chorobę, są wrażliwsze i bardziej dojrzalsze niż rówieśnicy.
Kilka dni z rzędu Martynka narzekała na ból brzuszka a zaczęło się w niedzielę..w sumie już z piatku na sobotę "nocne wędrówki" jakieś złe sny...
Ból brzuszka ,nudności bez wymiotów,brak apetytu-podejrzenie jelitówka. Poniedziałek od rana wszystko w porządku Martynka czuła się dobrze więc nie szłam z nią do lekarza bo stwierdziłam, że nie ma sensu jak wszystko jest ok targać ją do jaskini lwa(wiadomo okres grypy,jelitówki to po co narażać.... )
Poniedziałek popołudnie "Mama brzuszek mnie boli -niedobrze mi..."-masaż brzuszka ,smecta... kompot z jagód( za który dziękuję Gosi i jej Mamie :-) ) Nocka względna ale decyzja podjęta idziemy na badania.
Wtorek rano Martynka dobrze się czuła ale na badania poszłyśmy.Wyniki ogólnie dobre ale podwyższone leukocyty.Wtorek wieczór ..."Mama brzuszek mnie boli..." masaż brzuszka a smecta i jagody nie były potrzebne bo wc nie było odwiedzane tak jak w poniedziałkowe popołudnie, nawet siusiu nie było od rana do 17 stej więc strach.... coś z układem moczowym.... nocka względna.. Środa rano - samopoczucie Martynki ok. ale i tak zrobiliśmy badanie moczu .Wizyta u lekarza wyniki moczu ok .P. Dr stwierdziła ,że jelitówka ... Środa wieczór...."Mama brzuszek mnie boli....." Zabrakło mi pomysłów co to może być- bo na typową jelitówkę to mi nie wyglądało.... jak to- w dzień wszystko ok a wieczorami ból brzucha i brak apetytu??
Noc.....".Mamo śnił mi się zły sen mogę spać z Wami?"..".Możesz Kochanie" <3
Czwartek wyczekiwany przyjazd Gosi :-) Samopoczucie Martynki ok :-) i ciągłe pytania "Mama a o której Gosia przyjedzie?" :-) ...
Zaczęłam rozmawiać z Martynią o tych złych snach... opowiedziała mi dokładniej co jej się śni
"Mama bo mi się śni ,że przywiązujesz mnie do rakiety i wystrzeliwujesz w kosmos...ja wtedy jestem małą dzidzią i jestem sama -bez ciebie....jestem całkiem sama i się boję"...
Ciąg dalszy rozmowy powalił mnie na kolana...Martynka bardzo przeżywa pewną rozmowę-wydarzenie..
Nie chcę tu pisać szczegółów co kto powiedział... bynajmniej te słowa sprawiły Martyni wielką przykrość...
Powiedziała mi "Mamo było mi smutno i bardzo przykro...jak to słyszałam..."
Przytuliłam Martynię i powiedziałam ,że bardzo ją kochamy ,że bardzo kochamy ją i jej braci i dla nich zrobimy wszystko co w naszej mocy by byli szczęśliwi i zdrowi.nie ważne co mówią inni bo my i tak jako rodzice będziemy dla nich robić to co uważamy za słuszne.łzy leciały po policzkach...a myśli moje kotłowały się ...i jedna myśl..."Czy zdajesz sobie sprawę jak skrzywdziłaś moje dziecko??"...
... Przyjechała Gosia radość na twarzach a dodam ,ze zrobiła nam niespodziankę heheh bo spodziewałam jej sie trochę później heheheh no cóż za obiadem musiała poczekać heheheh Dzieciaki "porwały" Ją do pokoju i tyle ją widziałam ;)
Popołudnie super -dzieciaki męczyły Gosię -ale wiedziała na co się decyduje przyjeżdżając do nas hahahah :-)Przyszedł czas kolacji "Mama brzuszek mnie boli..." -a miałam nadzieję ,że już wszystko ok...
Po kolacji w trakcie zabawy z Michasiem i Gosią zapomniała o bólu...czas na mycie....i płacz..." Boję się tego złego snu co mi się śnił...nie chce by mi się śnił..."-to już któraś noc z rzędu...
Dzieciaki zasnęły a my z Gosiaczkiem siedziałyśmy i rozmawiałyśmy-no a my potrafimy gadać długo oj potrafimy ....heheheh :-) Martynka obudziła sie z płaczem- znów koszmarny sen.... posiedziałam koło niej głaskałam porozmawiałyśmy chwilę...zasnęła... jednak w nocy znów obudził ją zły sen przyszła do nas spać.
Piątek rano samopoczucie ok :-) wczesna pobudka zaserwowana Gosi :-) skokiem do łóżka :-) cały piątek upłynął szybko na zabawach z Gosią( ale Cię wymęczyły -chyba będziesz miała dość na pół roku heheheh :-) )
Piątek wieczór powtórka z rozrywki ten sam schemat ostatnich dni.Ból brzucha strach przed snem....
W nocy znów pobutka...ale tym razem wskoczyła Gosi do łózka z pytaniem czy może się przytulić....-Dziękuję Gosik :-)
Sobota-wszystko ok :-) szalony dzień na super zabawach minął w szalonym tempie
Gosia -Niania została z dzieciakami a my z mężem mieliśmy wyjść z domu.Mieliśmy iść do kina a skończyło się na zakupach, kawce i deserze ;-) ale i tak było super. Gosiaczku -Dziękujemy:-)
Sobota wieczór-powtórka... strach przed złym powtarzającym się koszmarem nocnym w którym jeszcze dołożył się scenariusz "wepchnięcia na siłę przez Gosię- Martynki i Michasia do pociągu ... kawałek wspólnej jazdy a potem znów samotność i lęk......"-koszmar...
Niedziela ranek ok -choć już w świadomości powrót Gosi do domu...
Na zabawie minęło przedpołudnie ale ten czas zasuwa....
Smutne minki ...odjazd Gosi...
Gosik było bardzo milo gościć Cię u nas było super :-)) Dziękujemy :-))
Niedziele wieczór...."Mamo boli mnie brzuszek"...Brak apetytu, strach przed nocą...
Zaczęłyśmy rozmawiać ...zaproponowałam Martyni by bardzo mocno myślała o tym co by chciała by jej się przyśniło i to narysowała (Bardzo dobra rada zaprzyjaźnionej P. Psycholog do której nie omieszkałam zadzwonić-Dziękuję p. E. ) .Na początku było jej trochę trudno bo mówiła ,ze nie potrafi myśleć o niczym innym niż tylko o tym by się nie przyśnił jej się ten zły sen... i tu pomógł Michaś ,który też chciał narysować swój sen :-) Usiedli razem ,Michaś zaczął rysować, Martynia jeszcze się zastanawiała naprowadzaliśmy ją co może się śnić fajnego ,że nawet mogą to być marzenia o czymś co by się chciało, by wydarzyło się naprawdę i udało się :-) Martynka zaczęła rysować :-) Dzieciaczki skończyły rysować ,zaśpiewałam im kołysankę i poszły spać:-) Poniedziałek rano Martynia po przespanej całej nocce bez złych snów wstała z uśmiechem na ustach " Mamuś dobrze mi się spało" :-) :-) :-)
Wieczorem znów humor nie był najlepszy apetytu też nie było ale zaczęłyśmy rozmawiać o snach o takich fajnych ,kolorowych :-) Następna nocka przespana -rano -"Mamo dobrze mi się spało" (czyt.-" nie miałam koszmaru" )popołudniu poszłyśmy na umówioną wizytę do P. Psycholog-zostały same porozmawiały sobie :-) Martynia wyszła od P. z dobrymi radami -zadowolona :-) kolejna nocka przespana:-)
Rozmawiałam z p. psycholog - potwierdziła moje podejrzenia ,że rozmowa której Martynka była świadkiem
tak na nią wpłynęła bardzo przeżywa to - jest jej smutno i przykro - i stąd te koszmary nocne,stąd ten stan nerwowy...(zaczęła nawet skubać paznokcie ,których nie pozwała sobie obciąć mówiąc ,że zapuszcza długie -jak mama- i nie może się doczekać kiedy będzie mogła mieć pomalowane)
Owszem stresuje się też zbliżającym pobytem w szpitalu i zabiegiem usunięcia portu,że bardzo chciałby już chodzić normalnie do szkoły,spotykać się z innymi dziećmi-ze swoją klasą .Ale niestety tamto wydarzenie odegrało taką rolę ...
Jak na razie nocki są przespane a rano słyszę "Mamo dobrze mi się spało" :-)
Osoba ,która przyczyniła się do tego stanu zostanie w stosownym czasie o tym poinformowana na razie jednak Martynka nie chce z nią rozmawiać-ja z resztą też nie...
Kochana Mamo Martynki ;-)
OdpowiedzUsuńZa każdym razem czytam Twoje słowa ze wzruszeniem,.... Kocham swoich chłopców (5i15), zrobiłabym dla nich wszystko, ale kiedy czasami czytam takie teksty, to jestem przekonana, że jeszcze mam wiele do zrobienia ;-))
Wiele razy my dorośli nie zdajemy sobie sprawy, że to co mówimy może kogoś krzywdzić, a kiedy na dodatek chodzi o dziecko, to już w ogóle straszne.... Chcielibyśmy je chronić, a nie zawsze możemy wszystko przewidzieć i zapobiec... To fantastycznie, że są Ludzie, którzy potrafią pomóc, ale gorzej, że mam wrażenie (czasami), jest więcej jest takich , co nie liczą się z uczuciami innych, a już w szczególności dzieci;-))
Cieszę się, że Martynka wygrała tę "bitwę" z Taką Mamą - musiała ;-)
Pozdrawiam cieplutko ;-)
Basiu dziękuję za te słowa :-) Co do tego co piszesz "że masz wiele do zrobienia" to zawsze mamy wrażenie ,że można było zrobić coś więcej...lepiej... ale w tym konkretnym momencie na tzw "TU i Teraz " nic więcej raczej nie daje się zrobić a siły do tego wszystkiego czerpiemy od Boga i naszych kochanych Dzieci którymi nas obdarzył :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)