Zapachniało wiosną,słoneczko przrygrzało...i grypkę do nas przywiało...
Od ponad tygodnia grypa u nas zamieszkała...choć nikt jej nie zapraszał;-)
Zapraszaliśmy tylko wiosnę...
W piatek po południu Martynia zagoraczkowała ,kasłała,uskarżała się na bół gardła...
Telefon do kliniki i decyzja lekarza by powyżej temp. 38 odstawić chemię a w sobotę lekarz musi zbadać Martynię.Temeratura niestety rosła,chemia odstawiona...kaszel się nasilał w nocy męczył i kaszel i temperatura... w sobote znajdz lekarza....życzę poodzenia...skończyło się na tym ,że przyjechało pogotowie...
Lekarz po badaniu stwierdził wirusówkę,zadzwonił do kliniki by skonsultowac sie z lekarzem dyżurnym z onkologii,podjeto decyzję ,że na razie obserwacja ,bez antybiotyku,gdyby się pogorszyło...dzwonić po pogotowie ponownie....przyszła północ....Martynia obudziła się z wysoką temperaturą miała odruchy wymiotne...znów stres...bo w którmyś momencie już sama nie wiedziałam,czy ma odruch wymiotny czy dostała drgawek...próba podania czopku na zbicie temp skonczyła sie fiaskiem....podanie leku doustnego...jak zwymiotuje?to nic nie pomoże...znów kłębiące się mysli w głowie co zrobić....wezwać pogotowie?próbować podać lek w syropie....podałam tabletkę...i czekajac na efekty...rozłożyłam się...
wróciło znów wszystko...początek choroby...wtedy też była wysoka temperatura....znów masa kłebiących sie myśli...i tłumaczenie samej sobie...to tylko wirusówka ...to tylko wirusówka...Boże dodaj sił...Myślałam,że udało mi się jakś nauczyć żyć z tym wszystkim...ale myliłam się ...zawsze kiedy Martynia przechodzi infekcję różnego rodzaju...jest strach....obawiam się że tak będzie już zawsze....położyłam się obok Martyni,patrząc sie na nią...otworzyła oczy uśmiechnęła sie do mnie...zapytałam :"Martyniu jak się czujesz?"Odpowiedziała:"Dobrze"...jak zawsze...kiedy by się nie zapytać o samopoczucie ...odpowiada "dobrze"...Nasza dzielna Kobietka...temperatura zaczęła spadać,Martyni udało się zasnąć...mi nie...
Rano w niedzielę była juz bardziej ożywiona....nawet chciało jej się bawić z Michasiem ..całą niedziele stan podgorączkowy...w poniedziałek wizyta P. Doktor po zbadaniu Martyni i Michasia stwierdziła ze to grypa.... która i mnie dopadła.Dziś Martynia czuje się lepiej,Michaś z kolei bardziej osowiały w łóżku leży..
Od ponad tygodnia grypa u nas zamieszkała...choć nikt jej nie zapraszał;-)
Zapraszaliśmy tylko wiosnę...
W piatek po południu Martynia zagoraczkowała ,kasłała,uskarżała się na bół gardła...
Telefon do kliniki i decyzja lekarza by powyżej temp. 38 odstawić chemię a w sobotę lekarz musi zbadać Martynię.Temeratura niestety rosła,chemia odstawiona...kaszel się nasilał w nocy męczył i kaszel i temperatura... w sobote znajdz lekarza....życzę poodzenia...skończyło się na tym ,że przyjechało pogotowie...
Lekarz po badaniu stwierdził wirusówkę,zadzwonił do kliniki by skonsultowac sie z lekarzem dyżurnym z onkologii,podjeto decyzję ,że na razie obserwacja ,bez antybiotyku,gdyby się pogorszyło...dzwonić po pogotowie ponownie....przyszła północ....Martynia obudziła się z wysoką temperaturą miała odruchy wymiotne...znów stres...bo w którmyś momencie już sama nie wiedziałam,czy ma odruch wymiotny czy dostała drgawek...próba podania czopku na zbicie temp skonczyła sie fiaskiem....podanie leku doustnego...jak zwymiotuje?to nic nie pomoże...znów kłębiące się mysli w głowie co zrobić....wezwać pogotowie?próbować podać lek w syropie....podałam tabletkę...i czekajac na efekty...rozłożyłam się...
wróciło znów wszystko...początek choroby...wtedy też była wysoka temperatura....znów masa kłebiących sie myśli...i tłumaczenie samej sobie...to tylko wirusówka ...to tylko wirusówka...Boże dodaj sił...Myślałam,że udało mi się jakś nauczyć żyć z tym wszystkim...ale myliłam się ...zawsze kiedy Martynia przechodzi infekcję różnego rodzaju...jest strach....obawiam się że tak będzie już zawsze....położyłam się obok Martyni,patrząc sie na nią...otworzyła oczy uśmiechnęła sie do mnie...zapytałam :"Martyniu jak się czujesz?"Odpowiedziała:"Dobrze"...jak zawsze...kiedy by się nie zapytać o samopoczucie ...odpowiada "dobrze"...Nasza dzielna Kobietka...temperatura zaczęła spadać,Martyni udało się zasnąć...mi nie...
Rano w niedzielę była juz bardziej ożywiona....nawet chciało jej się bawić z Michasiem ..całą niedziele stan podgorączkowy...w poniedziałek wizyta P. Doktor po zbadaniu Martyni i Michasia stwierdziła ze to grypa.... która i mnie dopadła.Dziś Martynia czuje się lepiej,Michaś z kolei bardziej osowiały w łóżku leży..
Wiedziałam że coś tu dzisiaj znajdę :)
OdpowiedzUsuńi co tu napisać ?:)
ZDRÓWKA, ZDRÓWKA I ZDRÓWKA życzę :)
trzymajcie się cieplutko
duuuuża buźka :))
gosia :)
Oj ta Grypa.. widzę znów miała Pani ciężki dni i noce.. dobrze że okazało się że to tylko a może i aż Grypa... Szybkiego powrotu do zdrowia wam wszystkim życzę ! :)
OdpowiedzUsuńZdrówka skarbie!!! Teraz niezłe wirusy teraz krążą, także unikajcie kontaktu z dziećmi! Agi 1,5 tygodnia ma antybiotyk tak ją wzięło!!!
OdpowiedzUsuńBuziolki i trzymajcie się zdrowo.