Pomoc dla Martyni

Pomoc dla Martyni
apel

sobota, 19 stycznia 2013

Za mało robię dla córki !?!....dla dzieci....

Za mało robie bo....
Nie siedzę non stop na FB i nie klikm Apelu o pomoc....nie siedze na NK i nie klikam Apelu....
za rzadko....bo nie chodzę po fundacjach....po MOPSach ...bo jak się słyszy tekst typu "No bo gdyby była operacja...." -No tak- rak to nie jest nic groźnego  więc finansowe wsparcie z MOPSu nie jest potrzebne....
Za mało robię bo nie robię aukcji charytatywnych....bo nie wysyłam ulotek z prośbą o 1% czy darowiznę.....
za mało -czyli jestem złą matką...
A moze ktos zanim rzuci oskarżenie pomyśli ,że....
Mając 3 dzieci  w wieku szkolnym nie ma się czasu na siedzenie non stop na FB i NK Na Marzycielskiej Poczcie ? bo trzeba z nimi porozmawiac ,pomóc w lekcjach, pobawić sie z nimi ???
bo nie mogę kursowac tam i tu po róznych instytucjach bo nie mogę targać ze sobą wszędzie Martynki przez wzgląd na jej brak odporności i wysypkę ,że ma indywidualne nauczanie w domu i nie ma jak wyjść...,że nie zostawię Jej samej w domu na czas moich wojaży po pieniądze bo nie mam Jej z kim zostawic????
bo nawet moje prośby na FB i NK o udostępnianie Apelu mają bardzo mały odzew.... bo prośba o roznoszenie ulotek ma mały odzew??
Kiedy roznosząc ulotki wchodzisz do sklepu i w jednym "Tak bardzo prosze ,prosze połozyc ulotki na ladzie ,w drugim sklepie "nie, nie moze Pani zostawiac bo nawet nie mam gdzie ich połozyc" ,na poczcie pani mówi-przykro mi słuzbowo nie mozemy ...ale prywatnie prosze mi zostawic...rozdam wśród rodziny i znajomych i widzisz jak zaraz podaje kolezankom ...
Ktoś pisze że wspiera wszystkie mamy walczące o swoje dzieci ,ze pomaga i wspiera wszystkie mamy z MP .... no z całym szacunkiem ....ja jakoś tego nie odczułam ...no moze za mało jestem w necie i nie zauwazyłam....nie mam żalu nie da się wszytskim pomóc ale trzeba uważać co się pisze
W czasie kontaktu osobistego lub na wspomnianych portalach widać Martynię"-no tak pięknie wygląda-czego ty chcesz przecież jest zdrowa...."...tak jest w REMISJI  dziękuję za to Bogu ale chemia ma swe skutki uboczne.... jedni mają zapalenie tarczycy ,inni osteoperoze , problemy z oddawaniem moczu ,kału ,z przemianą materii ,alergią pokarmową ,wziewną i związaną z temp....
Na Martynie trafiła alergia....,osteoperoza,   i musimy z tym zyć nie wiadomo czy kiedykolwiek wysypka minie ,...P. Dr w czwartek powiedziała ze pierwszy raz w swej karierze ma taki przypadek,.... chce wyjąć wczesniej port by mozna było Martynie połozyć do kliniki Dermatologicznej na diagnostykę i odpowiednie leczenie....
No cóz taka Jej uroda w Klinice Onkologicznej lekarze tez w którymś momencie stwierdzili ,że juz nie będą komentować Martynki przypadku -w temacie -uczulenie na chemię  bo jest specyficznym przypadkiem...

Wiem co to jest patrzeć na dziecko z którego uchodzi życie...masz ochotę wtedy krzyczeć ..nie odchodż ,nie zostawiaj mnie kocham Cię Skarbie .... ale pozwalasz Mu odejśc mówiąc idż Kochanie ,idż tam będzie Ci lepiej nie bedziesz juz ciepriał... choć serce Ci pęka i część ciebie odchodzi razem z Nim pozwalasz....i mówisz ..."Nie moja wola Panie lecz Twoja...."
Wiem jak to jest patrzeć na rodziców którzy przeżywają to samo co ty 18 lat temu.... chcesz im pomóc ale nie ma w tym momencie nic co mozesz zrobic poza byciem przy nich,wiem jak to jest kiedy odchodzi dziecko znajomych z oddziału i jesteś przy Nim śpiewasz mu kołysankę i cierpisz razem z Jego rodzicami zostajesz z NIm sama na OIOMIe reszta wychodzi a ty głaszczesz Go śpiewasz dalej i szepczecz "Pozdrów mojego Synka..." Wiem jak to jest kiedy Twoje kolejne dziecko cierpi z innego powodu kiedy stoisz nad łóżeczkiem i modlisz sie bo nic innego Ci juz nie pozostało...kiedy  wpatrujesz się w Krzyż i modlisz się  "Panie nie zabieraj mi Jej błagam ,nie zabieraj... ale Nie moja lecz Twoja wola Panie..." i kiedy otrzymujesz Łaskę -cud...kiedy dziecko otwiera oczy uśmiecha sie do Ciebie i mówi "Mamuś kocham cię"...i na poczatku nie wiesz czy żegna się z Tobą czy to jest ten cud wysłuchania modlitwy....
Wiem jak to jest kiedy kazdego dnia wstajesz i kładziesz się spac z modlitwą na ustach prosząc o zdrowie dla swoich najblizszych ,by dziecko nie miało nawrotu.... i modlisz się nie tylko o swoje dziecko ale o kazde poznane osobiście na Oddziale III i V i te poznane przez portale...
Kiedy starsz się robić zywność samemu by było jak najmniej konserwantów i dodatków chemicznych ,kiedy wstajesz w nocy 2-3 i robisz chleb,potem zaprawy a w dzień na działce z dziecmi by korzystały z ładnej pogody, kiedy przez parę tygodni prawie nie śpisz....
Więc nie mów mi kochana że za mało robie bo nie znasz mojego życia... bo to ,że nie opisuję na blogu  każdego dnia jak poswięcam się moim dzieciom ,nie upowaznia Cię do tego by mnie osądzać
a ja się nie poswięcam.....robię to z miłości do Nich i nie uważam tego za poswięcenie tylko rolę matki do takiej roli zostałam powołana przez Boga...
Mimo ,że na FB czy NK znajomi i rodzina nie klikaja "udostępnij" nie oznaczają "gwiazdką" mojego Apelu to nie jestem zazdrosna ze innych Apele są non stop(robią to nieliczni)
wiesz co jest najważniejsze? na pierwszym miejscu Bóg potem cała reszta
a ja Bogu dziękuję za cudowne dzieci wspaniałego męża i małe grono przyjaciół -prawdziwych przyjaciół :-)
a teraz idę dalej ciąć ulotki i robic chleb....życząc wszystkim miłego weekendu w gronie przyjaciół





4 komentarze:

  1. Kochana - jesteś niesamowita!
    Siedzę i czytam i mnie przymurowało.. Pięknie to napisałaś... i cokolwiek bym tu w odpowiedzi nie próbowała pisać to.. wszystko za mało...
    Mówi się, że każda kochająca matka zrobi wszystko dla swojego dziecka, ale Ty Kochana - ...
    Pozdrawiam cieplutko całą Waszą wspaniałą Rodzinkę!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo za te słowa (teraz to mnie przymurowało :p)Dziękujemy za pozdrowienia również pozdrawiając cieplutko :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój synek Michałek to też dziecko "onkologiczne'. 4lata temu zachorował-RMS embryonale.Drżałam wtedy i już sie z nim żegnałam. Miał niecałe 3 latka.W strasznym stanie był. Nawet nie myslałąm wtedy o jakichś pieniadzach skądś. Przez 2 mies nie wychodziłam poza mury szpitala. Misio wyszedł z tego. Cud prawdziwy. Chemia zadziałała, operacja się udała, chemia podtrzymująca przeszła. Dziś Misio jest jak zdrowy. Ponad 3lata od zakończenia leczenia. A ja nie mogę już myśleć o niczym innym. Powtarzam Boże nie zabieraj go! Oglądam brzuch po 1000razy. Truchleję ze strachu gdy ma kaszel albo gorączkę. Płaczę jak dziecko gdy po kontroli usłyszę "wszystko w porządku'. Nawet normalnie się nie mogę pomodlić. Nie mogę pogodzić się z cierpieniem dzieci i ich rodziców. Wiele razy pytałam-dlaczego nie ja choruję jeśli tak trzeba? Wszystko zniosę i poradzę sobie. Dlaczego Michałek-taki malutki, dlaczego inne maluszki? Czemu umierają? I rodzice muszą na to patrzeć? Taki ogrom ludzkiego cierpienia... Wierzę że Twoja córeczka bedzie zdrowa. Co do forsy-siebie bym sprzedała żeby tylko uratowac moje dziecko, straciłam mnóstwo kasy /nie płacą mi za zwolnienie L4/. Ale nic-pooddawałm długi, a Misio jest zdrowy. Pozdrawiam Was MICHAŁEK I MAMA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz.Życzymy Wam również dużo zdrowia ,szczęścia i uśmiechu zamiast łez a jeśli łzy się pojawią to niech będą to tylko łzy szczęścia :-)
      My mamy zawsze będziemy drżały o nasze dzieci,nad każdym "nietypowym objawem" będziemy się zastanawiały,bały i modliły by to nie było to czego się najbardziej obawiamy...tego już chyba nic i nikt nie zmieni...musimy się tylko pilnować by nie popaść w obsesję ,paranoję i by te lęki nie zasłoniły nami i nie zabrały tych wszystkich chwil -szczęśliwych wspólnie spędzonych-a to nie jest łatwe -ale życzę Tobie ,sobie i wszystkim rodzicom tej siły by to wszystko przetrwać:-)
      Pozdrawiamy cieplutko :-)

      Usuń