Poniedziałek- piękny słoneczny dzień :-) Był taki jakby przyszła tak bardzo oczekiwana wiosna :-)
No i wreszcie ten upragniony tak bardzo spacer po prawie 4 miesiącach...
Martynka z wielkim uśmiechem na twarzy z rewelacyjnym nastrojem wyszła na krótki spacer ,oczywiście w towarzystwie brata,psa no i moim :-)
Na spacerku nie obyło się bez małej "negocjacji " pod tytułem"Kto prowadzi psa na smyczy" :-)
Rozwiązanie się znalazło :)gdy na horyzoncie pojawił się duuuży pies...smycz wylądowała w mojej ręce;) Po ominięciu "przeszkody" w jedną stronę Martynka w drodze powrotnej Michaś prowadzili Kapsika(no ...z małą pomocą mamy :-) ) bo nasz piesek choć mały to jednak zadziorny więc w kontaktach z dużymi psami szczekaniem chce nadrobić rozmiar ;-)
W drodze powrotnej , tak zupełnie przez przypadek wybranej;-) pojawił się na horyzoncie sklep,no i cóż trzeba było wspomóc polską gospodarkę ;-) Z lizakiem w jednej a wafelkiem w drugiej ręce z uśmiechem na twarzach wróciliśmy do domu na "małe cocnieco" -jak mawiał Kubuś Puchatek:-)
Umówiliśmy się z pogodą na następny dzień :-) lecz spłatała nam psikusa bo padał śnieg a po nim deszcz więc spacer nie wchodził w grę.
Dziś natomiast wiosna znów próbowała się przebić i spacerek(też nie za długi) się udał, co prawda bez brata i pieska ale..
tam gdzie mężczyźni są nam potrzebni wtedy kiedy mają portfel przy sobie :-);-)
Poszłyśmy na nasze małe targowisko :-) pooglądałyśmy fatałaszki, kupiłyśmy jabłuszka i wróciłyśmy do domu:-)
Po obiedzie przyszła Pani Gosia-nauczycielka i Martynia przeniosła się w magiczny świat pełen ciekawych przygód z nauką:-)
No i wreszcie ten upragniony tak bardzo spacer po prawie 4 miesiącach...
Martynka z wielkim uśmiechem na twarzy z rewelacyjnym nastrojem wyszła na krótki spacer ,oczywiście w towarzystwie brata,psa no i moim :-)
Na spacerku nie obyło się bez małej "negocjacji " pod tytułem"Kto prowadzi psa na smyczy" :-)
Rozwiązanie się znalazło :)gdy na horyzoncie pojawił się duuuży pies...smycz wylądowała w mojej ręce;) Po ominięciu "przeszkody" w jedną stronę Martynka w drodze powrotnej Michaś prowadzili Kapsika(no ...z małą pomocą mamy :-) ) bo nasz piesek choć mały to jednak zadziorny więc w kontaktach z dużymi psami szczekaniem chce nadrobić rozmiar ;-)
W drodze powrotnej , tak zupełnie przez przypadek wybranej;-) pojawił się na horyzoncie sklep,no i cóż trzeba było wspomóc polską gospodarkę ;-) Z lizakiem w jednej a wafelkiem w drugiej ręce z uśmiechem na twarzach wróciliśmy do domu na "małe cocnieco" -jak mawiał Kubuś Puchatek:-)
Umówiliśmy się z pogodą na następny dzień :-) lecz spłatała nam psikusa bo padał śnieg a po nim deszcz więc spacer nie wchodził w grę.
Dziś natomiast wiosna znów próbowała się przebić i spacerek(też nie za długi) się udał, co prawda bez brata i pieska ale..
tam gdzie mężczyźni są nam potrzebni wtedy kiedy mają portfel przy sobie :-);-)
Poszłyśmy na nasze małe targowisko :-) pooglądałyśmy fatałaszki, kupiłyśmy jabłuszka i wróciłyśmy do domu:-)
Po obiedzie przyszła Pani Gosia-nauczycielka i Martynia przeniosła się w magiczny świat pełen ciekawych przygód z nauką:-)